Miasto 2.0 a Utopie: część 2 z 3
Chciałbym żyć w środowisku, które kiedyś nazwałem Miasto 2.0. Teraz widzę, że to konstrukcja w istocie dualna dająca:
A) tak jak w mieście, platformę o rozbudowanej infrastrukturze do realizacji wielu ciekawych i różnorodnych przedsięwzięć przy minimalizacji negatywnego wpływu jaki wywiera ono na mieszkańców.
B) tak jak w egalitarnych utopiach, platformę opartą na zaufaniu dającą możliwość współpracy, osobistego rozwoju i wzmacniania więzi społecznych.
Możliwości z grupy A dostarczają super-nowoczesne miasta dążące w kierunku zrównoważonego rozwoju takie jak Barcelona, Amsterdam, Paryż i Kopenhaga. Miasta w Polsce, w tym i Warszawa, zaczynają podążać ich tropem. Zrównoważone miasto czy też eko-miasto jest podstawą tego byśmy mogli żyć dobrze i jednocześnie rozwijać naszą cywilizację minimalizując negatywny wpływ na nasze zdrowie oraz racjonalnie wykorzystując zasoby jakie daje nam środowisko naturalne.
Ale jest jeszcze B, które ewidentnie odnajduję w egalitarnych utopiach a nie odnajduję w mieście. Potrafię zidentyfikować środowisko dajęce mi także wartości z grupy B. To grono moich najbliższych. Ogranicza się ono do Uli, Rafała, Noego, Krzyśka i mojej rodziny.
Od reszty osób jakie znam odróżnia ich wysokie zaufanie jakim ich obdarzam. Ufam im bo spędziłem z nimi dużo czasu i poznałem ich tak dobrze, że zostali moimi przyjaciółmi. Z osobami z tej grupy dużo rozmawiam i często jem wspólne (pyszne i zdrowe!) posiłki. Często pomagamy sobie nawzajem wyświadczając sobie przysługi, pożyczając lub wymieniajac się rzeczami. Wspólnie spędzony czas zbliża. Co raczej naturalne, nikt tego wszystkiego nie rozlicza bo wiadomo, że można liczyć na pomoc w zamian gdy zajdzie taka potrzeba. W pewnym sensie tworzymy małą komunę – ale chyba każde grono najbliższych osób tak działa, prawda?